Neokaszubia w natarciu. To szmakô za wicy!
Właśnie wróciliśmy z Małżonką z przedstawienia w języku kaszubskim, opartego na „Sądzie nieostatecznym” Lecha Bądkowskiego.
Tłumaczenia dokonali Zbigniew Jankowski i Eugeniusz Gołąbek a adaptacji na potrzeby spektaklu podjął się Adam Hebel. Na scenie wejherowskiej Filharmonii Kaszubskiej pokazało się pięcioro młodych aktorów i każde z nich miało swoją chwilę chwały. Odniosłem wrażenie, że najpewniej czuł się na deskach Adam Hebel – Pùrtk. Jego kaszubszczyzna była bez zarzutu. Dobra dykcja, impostacja głosu i obycie sceniczne – sprawiły, że zagrał bardzo wyrazistą postać. Naturalną grą aktorską i swobodą językową zaskoczył mnie Slédnik – Roman Hinc. Dobry warsztat sztuki aktorskiej zdradzają Paulina Pryczkowska i Patrycja Pionke – reżyserka tego złożonego spektaklu. Szacun dla Jana Jabłońskiego – Smãtka, który wykazał się determinacją w używaniu północnej odmiany naszego języka.
Pomimo trudności językowych młodzi artyści pokazali sens walki o sztukę oryginalną. Udowodnili, że pospolite ruszenie w kulturze się sprawdza. (Podobnie jest w przypadku wejherowskiego Spichlerza Sztuki). Unaocznili siłę młodości. I to jest piękne!
Ta inicjatywa ma wielu mecenasów, cichych i cichszych współpracowników. Począwszy od Wejherowskiego Centrum Kultury, za którego sprawą idea mogła się ziścić, przez osoby zaangażowane w stworzenie filmów i projekcji wykorzystanych podczas przedstawienia, scenografii, charakteryzacji, dźwięku – na fachowcach od techniki wcale nie kończąc.
Filharmonia Kaszubska tego wieczoru była prawdziwym Teatrem Kaszubskim i myślę, że rychło i kolejne wymiary kultury na rodzimym gruncie wyrosłe nam objawi.
Obecność na widowni Prezydenta miasta przywołała mi skojarzenie z przedwojennym wejherowskim Teatrem kaszubskim i osobą burmistrza Bolduana, w którym kaszubska sztuka sceniczna miała wielkiego orędownika.
To, co pokazali młodzi z Neokaszubii nie było łatwe w odbiorze. Dało się odczuć, że publiczność skwapliwie wyłapywała szczególnie akcenty humorystyczne i dawała chwilami nadmierny upust radości. W trudnych czasach publika łaknie raczej komedii. Ale z tej konfrontacji Neokaszubia wróciła „z tarczą”.
Na widowni był komplet widzów.