Ida Czaja. Ściąć czy ukrzyżować?
W sobotnie popołudnie, 3 listopada z nieskrywaną ochotą udałem się do Caffe Anioł w Gdyni na promocję najnowszej książki Idy Czaji pt. „Czôrny kléd” wydanej przez gdyński REGION w koprodukcji z miejscowym oddziałem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
Książeczka ślicznie wydana, w twardej oprawie i z intersującą zawartością. Tym razem bowiem autorka zmierzyła się z tematyką kaszubskich upiorów: po kaszubsku i po polsku- przedstawiając swoją wersję tych samych historii w dwóch językach. Lokal był wypełniony po brzegi. Dobrze poprowadził Janusz Mamelski. Czytała wiersze z Klédu Magdalena Kropidłowska. Jednak czegoś zabrakło tego wieczoru. Wykonania promowanej poezji przez jej autorkę. Nie nalegałbym na to, gdyby nie fakt, iż Ida pozostaje jedną z najlepszych współczesnych recytatorek kaszubskich. Wymówienie się od prezentacji własnej twórczości odbieram w tym przypadku jako wręcz wyparcie się dzieła. A szkoda, bo, jak sądzę, większość obecnych z tego względu przybyła właśnie do Gdyni... Podczas rundy pytań z sali zapytałem m.in. o smutne zdjęcie autorki na okładce; o tłumaczenie z naszego na polski swojego pisania; o to, kogo poetka miała na myśli pisząc wiersz ze strony 44; i czy można pogodzić tematykę starosłowiańskich pogańskich wierzeń z chrześcijaństwem. Prowokacyjnie zapytałem, czy w tym kontekście ścinanie kani za występki innych nie byłoby bardziej humanitarne niż krzyżowanie Jezusa...