Po kaszubsku i polsku. Czersk
W czwartek, 28 lipca byłem „gościem specjalnym”? podczas KO-BOR-KI, czyli Spotkania trzech kultur: kociewskiej, borowiackiej i kaszubskiej- w Czersku. Tak jak wcześniej pisałem znalazłem się tam z poruczenia p. Zbigniewa Talewskiego, któremu jestem za to bardzo wdzięczny. Z kilku powodów.
Otóż przede wszystkim miałem okazję spotkać „pogranicznych” poetów, z których z dwoma od razu zawarliśmy fejsbukową znajomość. Po drugie byłem świadkiem wyjątkowych wystąpień Felicji Baska- Borzyszkowskiej, jej uczennicy i ideowej adeptki Anny Różek oraz oratora i poety Kazimierza Rink. Po trzecie miałem przyjemność „zagrać” (jak napisała o tem red. Bogumiła Cirocka, współtowarzyszka do- i od-czerskiej podróży) kilka swoich wierszy (dokładnie sześć, taki był limit poetyckich wynurzeń w Czersku). Wreszcie poczułem się dumny i zawiedziony jednocześnie, gdyż okazało się, iż oprócz kaszubskiej, pozostałe kultury pogranicza Czerska nie były w stanie się zwerbalizować używając czy kociewskiego, czy borowiackiego dialektu.Piszę o tym ze smutkiem.Jakkolwiek język polski pozostaje mi bliski, to rad byłbym poczuł obecność bratniej subkultury pomorskiej. A tak obszedłem się smakiem. Jeno polski i kaszubski. Ciepło wspominam również wprowadzający wykład Marii Ollick, jak również poza-oficjalną część spotkania z Jej udziałem.Polecam jak zwykle smakowitą relację z tego wydarzenia wspomnianej red. Bogumiły Cirockiej- http://naszekaszuby.pl/modules/news/article.php?storyid=2665 i zapraszam do mojej galerii zdjęć na tej stronie. Zdjęcie frontowe postu jest autorstwa Marii Rogenbuk- prezesa ZK-P w Konarzynach, której obecność z satysfakcją odnotowałem pośród kilkudziesięcioosobowej publiczności zebranej w sali czerskiego ośrodka kultury, któremu przewodzi Michał Gliniecki.